kontakt@pozatrasa.pl
+48 22 350 73 46

Dżalalabad Podróż z Kabulu do

Dżalalabad – podróż z Kabulu i dalej do Pakistanu – 2/2

Dżalalabad – podróż z Kabulu i dalej do Pakistanu – część 2/2. Dżalalabad położony jest nad rzeką Kabul, to stolica prowincja Nangarhar. W mieście mieszka około 200 tysięcy osób. Dżalalabad jest niezwykle dynamicznym miejscem z ulicami pełnymi kupców. Tak jak w każdym dużym afgańskim mieście kupimy tu soki z granatów i innych owoców, których doskonały smak zapada w pamięć.

Powszechną walutą jest tu waluta pakistańska, bo sprzedawcy dyktują ceny w rupiach. Walutę można wymienić na ulicach.  Na ulicach Dżalalabadu krążą przedziwni starcy w wielkich charakterystycznych turbanach, z buciorami do kolan, w jasnych afgańskich strojach „perahantunban”, mężczyzn mających brody spływające niemal na pierś. Gdyby nie telefony komórkowe trudno byłoby się domyśleć, że właśnie trwa rok 2015. Mimo, że ludzie Ci wyglądali dość groźnie, spoglądali na mnie z uśmiechem, byli ciekawi, skąd jestem i po co przyjechałem do ich miasta. Dałem się zaprosić na herbatę i jak to tutaj zwykle bywa od słowa do słowa zostałem zaproszony do domu na nocleg. W końcu Dżalalabad to tereny Pasztunów a ich kodeks honorowy Pasztunwali nie pozwala na obojętność wobec przyjezdnego.

Dżalalabad

O Pasztunach często mówiono mi, iż nie są lubiani za swą arogancję, narcyzm i wywyższanie się. W ich kodeksie honorowym napisano: „żaden Pasztun na świecie nie uzna nikogo za lepszego od siebie a nawet za równego”. Wielu z nich to najżarliwsi wyznawcy religii spośród wszystkich Afgańczyków. Będąc w Dżalalabad, niejednokrotnie doświadczyłem zakłopotania, widząc z jaką otwartością muzułmanie wznoszą modły do Boga. Często modlitwy odbywały się na głośnej ulicy wśród kakofonii klaksonów, jednak modlącym Pasztunom nikt i nic w ich dialogu z Bogiem nie przeszkadzał. Nie potrzebowali oni, tak jak chrześcijanie, samotności do modlitwy a przede wszystkim nie czuli zawstydzenia podczas kontaktu z własnym Bogiem.

Dżalalabad

Tereny Pasztunów uważane są za pogrążone w zaściankowości i zacofaniu. Nie lubią oni zmian, innowacji, szanują za to tradycję i zasady, z którymi żyją od lat i jakakolwiek zmiana wywołuje u nich często wewnętrzny sprzeciw. Pasztuni to nie monolit, jest wśród nich wiele plemion zwanych „tabar”, dzielących się z kolei na rody. Te największe plemiona to Durrani, Ghilzai, Tarin, Barakzai, Sadozai, Popalzai, Afridi, Tarkani, Maszwani. Jednak to tylko ich drobny wycinek, gdyż wszystkich plemion jest około stu.

W Dżalalabad noc spędziłem w domu Nasira – kupca z targu i właściciela chyba jedynego sklepu z książkami w tym mieście. Nasir wiele lat temu był muzykiem i śpiewał na weselach. Jednak za rządów Talibów, podobnie jak wszystkim śpiewającym Afgańczykom, zamknięto mu usta. Zamilkł na lata a kiedy obalono Talibów w 2001 roku, nie umiał już tak pięknie śpiewać, zajął się literaturą i importem książek z Dubaju. Pokazywał mi swoje zdjęcia z wesel i inne ze swoich koncertów, kiedy był jeszcze „młody i piękny” i nie miał jak dziś, długiej siwej brody. Interesowała go Polska i wszystko co z nią związane, chciał wiedzieć, czy można tańczyć na weselu z obcą kobietą i dlaczego ona na to się godzi. Nie byłem w stanie mu tego wyjaśnić. Są to te momenty, które zwie się zderzeniem cywilizacji, a tych tu napotkałem wiele. Nasir nie rozumiał na początku dlaczego przyjechałem do Dżalalabad, jednak kiedy mu wyjaśniłem, iż ciekawią mnie Pasztuni oraz zwyczajne codzienne życie Afgańczyków, nie krył się z ogromną sympatią do mnie. Cieszyło go, że jestem ubrany w afgański strój, wzbudzało to w nim zaufanie a nawet, jak mówił, respekt. Powiedział, iż w jego kraju trzeba każdego dnia walczyć o coś, że tutaj nie ma nic a każdy dzień to nowy etap zmagania się z przeciwnościami. Na koniec dodał, iż takie zmaganie z rzeczywistością należy znosić z godnością i życzliwością, trzeba być pokornym i cierpliwym, w innym wypadku życie stanie się katastrofą. Nasir mieszkał w domu ze swoją rodziną. Miał żonę i trzy córki, których niestety nie widziałem, oraz ojca, który mimo sędziwego wieku wciąż dobrze wyglądał. Nasir często przebywał z ojcem i zawsze uważnie go słuchał a to dlatego, iż u Pasztunów nieposłuszeństwo wobec ojca należy do zachowań niemal kryminalnych. Dalsza rodzina Nasira mieszkała na pograniczu afgańsko-pakistańskim oraz w dolinach prowincji Wardak. Jak mówił, tam w każdej dolinie mieszkało inne plemię i inny pasztuński ród, bo Afganistan to zlepek wielu dolin, gdzie żyją niezależne od siebie rody będące wspólnotą Afgańczyków.

Dwie godziny drogi za Dżalalabad znajduje się miasto Torham, w którym znajduje się punkt graniczny z Pakistanem. Kilkadziesiąt kilometrów stąd znajduje się Peszawar – największe pasztuńskie miasto, które w wyniku politycznych zabiegów znalazło się w granicach Pakistanu. W mieście tym byłem kilka lat wcześniej, jego atmosfera przypominała bardziej Afganistan niż Pakistan. Spotkałem w nim wiele afgańskich uchodźców. Praktycznie wszyscy mówili tu o tym, co dzieje się w Kabulu a nikt o Islamabadzie.

Pakistan – Szczegóły i programy wypraw do Pakistanu znajdują się stronie wyprawy 1 , wyprawy 2 , wyprawy 3 lub wyprawy 4. O Pakistanie czytaj w naszych artykułach: Dolina Shigar w Pakistanie,   Hunza w Pakistanie,  Afganistan granica z Pakistanem Torham,   Północny Pakistan – religie

Autor: Łukasz Odzimek