kontakt@pozatrasa.pl
+48 22 350 73 46

Kambodża Czerwoni Khmerzy

Kambodża Czerwoni Khmerzy. Psychopaci u władzy.

Kambodża Czerwoni Khmerzy. Psychopaci władzy cz.1 – Pol Pot, Kang Kek Iew i Czerwoni Khmerzy. Ostatnimi laty poznałem wiele krajów, w których władzę sprawowali despoci. 2016 rok był krokiem dalej, gdyż odwiedziłem państwa będące do niedawna pod rządami psychopatów. Nie było to moim zamysłem i nie budowałem mapy podróży zaintrygowany takimi jednostkami, jednak podróżując zwłaszcza po Afryce czy Azji w końcu trafia się do kraju, gdzie u władzy był lub jest psychopata. To określenie dla kilku z nich może okazać się zbyt łagodne, bo wielu swoimi czynami potwierdziło, iż daleko wykracza poza definicję tej jednostki chorobowej.

To wątpliwa przyjemność stąpać po ziemi zbrukanej krwią i odwiedzać kraje dawnego cierpienia, jednak podróż do takich miejsc pokazuje nam brudne schematy, które panują w świecie. Od wieków są one niemal identyczne - walka o pieniądze, które dają władzę lub też walka o władzę, która daje pieniądze. Wywoływanie wojen było od wieków narzędziem władzy, a w oczach despoty udowodnieniem swej wielkości i przyrównaniem do pozycji Boga, który decyduje, kogo wysłać na tamten świat. Wojny i konflikty pozwalają zrozumieć świat, jednak kiedy coraz bardziej staram się go zrozumieć, tym jest on coraz mniej transparentny. Kiedy odwiedzałem i czytałem o historii krajów takich jak np. Kambodża, Irak, Afganistan czy Sudan, to dowiedziałem się, jak wiele psychopatycznych jednostek rządziło w XX wieku. Kiedy tam pojechałem, doświadczając spotkania z ludźmi, przekonałem się, że w części z tych krajów wojen już nie ma, jednak wielu mieszkańców żyje tak, jakby już podczas tych konfliktów pożegnało się z naszym światem.

Jestem przekonany, że w XXI wieku nadal wielu tyranów sprawuje władzę, lecz z oportunistycznych pobudek zyskali oni uznanie wielu przywódców świata. To żadna nowość jak napiszę, że najbardziej krwawe reżimy rozwinęły się dzięki wsparciu krajów Zachodu lub Chin a reżimowi przywódcy byli kiedyś tak samo głaskani jak dzisiejsi despoci wielu krajów Azji czy Afryki. W roku 2016 odwiedziłem między innymi Kambodżę i Irak (a wcześniej np. Rwandę, Burundi, Sierra Leone, Sudan, Ugandę), a więc kraje, gdzie ludobójstw dokonali przywódcy na własnych obywatelach. Mimo że byłem także w Afganistanie – kraju nadzwyczaj specyficznym i dynamicznym w swej nieprzewidywalności, nie będę teraz do niego nawiązywał, bo zasługuje on na odrębny artykuł. Tamtejsza przemoc ma wymiar wojny wszystkich ze wszystkimi, jest rywalizacją grup etnicznych i polityki globalnej. Chcę skupić się na jednostce i przywódcy, który posiadając już władzę, dąży do jeszcze większej władzy, czyniąc absolutne zło.

Kambodża jest małym państwem w południowo-wschodniej Azji. Ma ona monumentalne zabytki ale i wyjątkowo tragiczne dzieje. To w tym kraju w 1975 roku do władzy doszedł największy morderca własnego narodu. Pol Pot - bo o nim mowa, uśmiercił w ciągu 4 lat półtora miliona Kambodżan, czyli blisko 25% ogółu mieszkańców państwa, w którym sprawował władzę. Na szczęście, w przeciwieństwie do Afganistanu i Iraku, Kambodża to dziś jeden z bezpieczniejszych krajów Azji, rzecz jasna, jeśli nie trafimy w nim na minę, nie popadniemy w konflikt z policją, wojskiem, prawem i nie znajdziemy się więzieniu czy szpitalu. Większość mieszkańców Kambodży jest buddystami przestrzegającymi prawd wiary, a jedna z nich mówi o nie wyrządzaniu krzywdy i nie zadawaniu cierpienia każdej istocie. U Kambodżan uśmiech i serdeczność jest cechą niemal narodową, jednak to na ziemi tego państwa zrodziło się kilku potworów. Tym, którego znają niemal wszyscy, był przywódca Czerwonych Khmerów Pol Pot. Jednak nie on jeden jest godny wzmianki pod kątem medycznym i do zaklasyfikowania jako psychopata. Wystarczy wspomnieć o jego egzekutorze Kang Kek Lew - znanym jako Towarzysz Duch, bezpośrednio odpowiedzialnym za uśmiercenie setek tysięcy ludzi. Inni to Nuon Chea, Khieu Samphan, Ieng Sary i Ieng Thirith. Wszystkie te osoby daleko wykraczają poza definicję człowieka i są twórcami reżimu Czerwonych Khmerów, ekstremistycznego ugrupowania łączącego ideologię komunistyczną z khmerskim nacjonalizmem. Ostatnimi dniami doświadczyłem spotkania z miejscami ich pracy, a te unaoczniły mi skale zła i pokazały, do czego zdolny może być człowiek.

Co mnie najbardziej zastanawiało i co chciałem zrozumieć, to dlaczego sprawcami tego zła byli ludzie wychowani w tak zwanych "dobrych domach" i co było katalizatorem ich destrukcyjnego działania. Pomimo, że nie znalazłem odpowiedzi na inne pytanie co doprowadza człowieka mającego już ogrom władzy do stanu, w którym masowo zabija ludzi – to podzielę się moimi spostrzeżeniami, opisując kilka historii z krajów które ostatnio odwiedzałem.

W Kambodży istniejące w okresie od 802 do 1432 roku imperium państwa Khmerów (nazywanego również Imperium Angkoru) pozostawiło po sobie piękne zabytki świątyń Angkor Wat. Imperium zła, jakim byli w Kambodża Czerwoni Khmerzy, pozostawiło po sobie wszystko to, co wiążę się ze śmiercią – fotografie ofiar, narzędzia zbrodni czy zeszyty pełne opisów ekscentrycznych metod uśmiercania. Po Czerwonych Khmerach pozostały także miejsca kaźni bezbronnych ludzi. Jedni i drudzy byli mistrzami – pierwsi mistrzami architektury budowlanej, drudzy dehumanizacji ale i skrupulatności, bo zabijając, przywiązywali dużą uwagę do dokumentacji. Byli biurokratami chyba dlatego, że ich przywódca Kang Kek Iew był znanym i cenionym matematykiem pochodzącym także z dobrej rodziny.

Kambodża Czerwoni Khmerzy pozostawili tu po sobie tysiące dowodów na istnienie zła, ja widziałem zaledwie dwa. To znajdujące się w stolicy kraju więzienie Tuol Sleng S21, w którym Kang Kek Iew dokonywał przesłuchań, katując ludzi, oraz pola śmierci "Choeung Ek", gdzie zabijano ludzi metodami nieznanymi z historii zbrodni. To dwa miejsca, gdzie człowiek popada w niemoc spowodowaną kryzysem wiary w człowieka. Absurdalnie to też miejsca, w których można pokochać świat, bo po opuszczeniu ich towarzyszy nam szczęśliwa refleksja, że na co dzień żyjemy w wolnym świecie, gdzie nie towarzyszą nam zastraszania, mordy i zmuszanie do niewolniczej pracy.

Po wizycie w Tuol Sleng oraz Choeung Ek zostałem niemal zbombardowany pytaniami, co doprowadza człowieka do stanu w których wyzbywa się wszelkich uczuć i dokonuje świadomych mordów na takiej dużej grupie ludzi. Co jest tym puntem zero oraz asumptem do eksterminacji, a przy okazji co napędza go do aż tak wyrafinowanych ludobójczych aktów. Gotowej odpowiedzi na to pytanie nie mam, bo człowiek to jednak wielka zagadka z psychiką niczym chmura. Podobnie jak ona, nie ma sobie drugiej podobnej, a to przez to, że bywa zmienna, podlegając niezrozumianej i nieopisanej do końca dynamice. Szukając przyczyny zła, można spłycić i doszukiwać się winy w polityce oraz ideologii ? tak zwykle robią złapani za rękę osądzani politycy. Można się zgodzić, bo to przecież ideologia głosi nienawiść, nie tolerując inaczej myślących, przy okazji dając odpowiedzi na wszystkie pytania świata, to w końcu ona jest przyczyną zamieszek a potem zalążkiem wojen. Można też powołać się na religię - co równie często czynią pojmani szaleńcy. Jednak większość wojen religijnych to walka o wpływy polityczne i pieniądze pod kołderką religii – żaden człowiek prawdziwej wiary, nie ważne czy chrześcijanin, muzułmanin czy buddysta nie prowadzi czystek religijnych czy ludobójstwa etnicznego. Wielokrotnie od muzułmanów, buddystów czy chrześcijan słyszałem, iż ten, który prowadzi wojny w imię religii, to człowiek uznany za odstępującego od prawdziwej wiary. Tak więc uznałem, iż ideologia i religia są czymś wtórnym, a tym, gdzie należy doszukiwać się źródła zła, jest jednostka taka jak Pol Pot, Saddam Hussein, Idi Amin, Charles Taylor, Bokassa i w jej psychopatycznej osobowości należy umiejscawiać praprzyczyny zła. Z historii wiem, że na psychikę Hitlera, Stalina, Saddama Husseina, Bokassy czy Idi Amina duży wpływ miało dzieciństwo i lata młodości, ponieważ mieli oni sadystycznych ojców (lub ojczymów), którzy nie szczędzili im poniżenia oraz bicia.

Jednak przypadek Pol Pota i innych najwyższych przywódców Czerwonych Khmerów jest zupełnie inny, bo to ludzie wychowywani w tak zwanym dobrych domach. W przypadku Pol Pota jest to opinia potwierdzona przez członków jego rodziny, których nie zdążył zabić. Pol Pot to przydomek ?kogoś? o nazwisku Saloth Sar. To były pobożny mnich w młodości nie zapowiadający się na tyrana, bardzo wesoły człowiek, dobrze grający w piłkę nożną, o duszy romantycznej, lubiący grę na skrzypcach i francuskie romanse. W 1949 roku Saloth Sar otrzymał od księcia Kambodży Sihanouka stypendium we Francji, gdzie został studentem paryskiej uczelni technicznej EFR. Wyjeżdżając z kraju, zostawił miłość życia, która, jak się okazało po jego powrocie, stała się kochanką jednego z jego wrogów. Wywarło to zapewne niemały wpływ na jego osobowość i późniejsze czyny a wola zemsty na całym świecie mogła stać się źródłem zła, która z czasem przybrała monstrualne rozmiary.

Podczas studiów w Paryżu wyzbył się wszystkiego, co mu zostało dane w domu, zaśmiecając swój mózg ideologią głoszącą górnolotne hasła mówiące o sprawiedliwości w komunizmie, przy okazji wyzbywając się całej gamy uczuć wyższych, a porzucenie przez kobietę zapewne dolało oliwy do ognia. W trakcie nauki odbył podróż do Jugosławii gdzie zafascynowało go charyzma marszałka Broz-Tito. Na studiach według biografii nie przywiązywał uwagi na nauki a nawet nie uczęszczał na żadne wykłady. Zafascynowała go polityka. Po powrocie ze studiów rozpoczął pracę jako pedagog, ciesząc się wielką estymą wśród uczniów. Polityka stała się jego pasją, publicznie zaczął głosić hasła o potędze swojego kraju i potrzebie odbudowy dawnej cywilizacjach Kambodży. W szkole to były tylko słowa, ale już świadczące o tym, że jest wyjątkowo głodny psychopatycznej władzy. Z czasem wyzbył się wszystkich uczuć ? zerwał kontakty z rodziną i szedł trupach do wyznaczonego przez siebie celu, jakim była władza w organizacji nazwanej Czerwoni Khmerzy. Kiedy zdobył pełnię władzy, Saloth Sar przybrał imię Pol Pot. Jego celem było stworzenie idealnego społeczeństwa komunistycznego. Jednak to co stworzył, historia uznała za najskrajniejszy totalitarny reżim historii ludzkości. Oczywiście sam, jako psychopata, miał na ten temat inne zdanie, bo do ostatnich chwil swego życia uznawał swoje czyny za dobro czynione dla khmerskiego narodu. Pol Pot to według kronik największy kat własnego narodu, pomimo że świat zna większych morderców, biorąc pod uwagę cyfry, to on przewodzi tym, którzy uśmiercili własny naród, zabijając blisko 25 % obywateli kraju w imię urojonego pomysłu. Żadnemu innemu przywódcy aż takiego procenta własnych obywateli nie udało się uśmiercić. Paliwem jego działania była mieszanka psychopatycznej osobowości oraz wykreowanej ideologii mówiącej o wielkości swojego narodu i przodków.

Historia zna wiele takich niebezpiecznych fuzji. Ostatnio tak myśleli Talibowie, których miałem wątpliwą okazję poznać. Talibowie mają zbieżne z Pol Potem wsteczne wizje, różni ich jedynie to, że Pol Pot był ateistą a Talibowie uważają, iż świat i człowiek powinni wyglądać jak w epoce Mahometa. U Talibów broda ma być wyrazem jego naśladowania, a u Pol Pota zamiast brody były klapki lub bosa noga. Dlaczego? – bo Pol Pot wymyślił że Kambodża stanie się krajem rolniczym, w której ludność to wyłącznie chłopi i wszyscy ludzie Kambodży mają wyglądać podobnie i przypominać wieśniaków, a ci, którzy nie spełniali tych norm, byli eksterminowani lub wysiedlani. Miasta zostały uznane za skażone kapitalizmem ? źródła zła, tak więc postanowiono je zlikwidować. Niemal wszystkich mieszkańców deportowano na obszary wiejskie, liczba mieszkańców stolicy, Phnom Penh, zmalała z 2 milionów do 23 tysięcy. Cały kraj miał zamienić się w wieś która miała żywić kraj i utrzymywać go z rolnictwa. W konsekwencji Pol Pot uznał wszystkie szkoły, fabryki oraz pieniądze za niepotrzebne likwidując je i niszcząc. Ludzi zgromadzono w komunach wiejskich kontrolowanych przez partię i tam zmuszano do pracy ale i do partyjnych ślubów. Nie istniała swoboda wyboru małżonka, a donosicielstwo stało się powszechne nawet w ramach jednej rodziny. Inteligencja, duchowni oraz byli urzędnicy byli tymi, którym najokrutniej dostało się od Czerwonych Khmerów. W zamyśle Pol Pota plan opierał się na kilku zasadach: 1) wygnanie francuskich kolonizatorów, 2) obalenie monarchii i proklamowanie komunizmu, 3) zniszczenie wszystkich osiągnięć cywilizacyjnych oraz powrót do średniowiecznego państwa rolniczego. Niestety plan Pol Pota powiódł się a pomogły mu w tym okoliczności – Wietnamczycy przegnali Francuzów z Kambodży a w 1970 roku Amerykanie obalili przeciwnika Pol Pota – kambodżańskiego króla, powołując rząd wojskowy. To było podanie przez Amerykę na tacy władzy Pol Potowi. Nie miał on już problemu z dojściem do władzy i zdobyciem w 1975 roku stolicy Phnom Penh.

Uznani za wrogów systemu który stworzył Pol Pot byli mordowani i porzucani. Wielu trafiało wpierw do więzienia Tuol Sleng, gdzie siłą wymagano składanie nieprawdziwych zeznań. Budynek więzienia to dawna szkoła, gdzie z klas zrobiono cele więzienne o szerokości 1 i długości 1,5 metra. Część klas to sale tortur, w których można dziś zobaczyć łóżka ze smyczą i żelazkiem do przypalania ciała. Obok stoją beczki do podtapiania, w ich wnętrzu są kajdanki, tak aby ofiara nie mogła się wyrwać, w miarę jak podnosił się poziom wody. Tuol Sleng to dziś muzeum ofiar, gdzie oprócz narzędzi tortur można również zobaczyć zdjęcia ofiar i przeczytać ich historie. Wiele jest podobnych, jednak zatrzymały mnie dwie: Amerykanina Deetsa oraz Brytyjczyka Johna Dewhirst. Ten pierwszy płynął z Singapuru na Hawaje, ale łódka u wybrzeży Kambodży została przechwycona przez patrolujących wody Czerwonych Khmerów. Michael Scott Deets miał 29 lat, był podróżnikiem w żaden sposób nie powiązanym z polityką i mediami. Podczas tortur wmówiono mu, że jest szpiegiem CIA, a on przyznał się do wszystkiego. Po miesiącach katowania został zabity przez rozjechanie samochodem. Drugi – John Dewhirst, nauczyciel z Newcastle, został równie brutalnie zabity i teraz jego portret jest jednym z tysięcy przypiętych w budynku Tuol Sleng.

Wszystkich, którzy przebywali w Ruol Sleng, zabijani byli na "polach śmierci", gdzie nieprzytomnych dobijał Kang Kek Iew kierujący wszystkimi morderstwami oraz rozstrzeliwaniami. Na szczęście ten potwór został już osądzony przez trybunał sprawiedliwości, dzięki czemu na jego zdjęcie łatwo trafić w internecie. W trakcie procesu udowodniono, iż to on decydował o tym, jak ma człowiek umierać, a z uwagi na oszczędzanie amunicji kazał wiele ofiar zabijać przy użyciu kijów bambusowych, kamieni, siekier, a dzieci roztrzaskiwał o konary drzew. Te drzewa po dziś stoją, mając zawieszoną na kartce papieru informację, ile zostało zabitych dzieci biciem o dany pień – na jednym widnieje cyfra ponad 100, a na innym napisano "dziesiątki". To niewiarygodne, jednak to wszystko zrobił człowiek, w którego dobro tutaj można zwątpić.

Długo myślałem o zbrodniach w okresie Czerwonych Khmerów i ich historia utwierdziła mnie, iż Pol Pot oraz Kang Kek Iew są największymi psychopatami, jakich poznałem wśród dyktatorów. Wszyscy oni mają wspólne cechy - wystarczy wymienić podejrzliwość o sabotaż, doszukiwanie się na siłę wroga, a sprzeciwu i krytyki piętnowanie jako zdradę i karanie śmiercią. Psychopatyczne skłonności zarówno u nich jak i innych tyranów bardzo szybko przeistaczają się u władców w szaleństwo. Cierpienie ich nie interesuje, a jest jedynie drobiazgiem lub nawet sprawia atawistyczną przyjemność i satysfakcję, bo zabijając, poczuć się mogą wielcy niczym Bóg, przy okazji przeżywając wielką orgię testosteronu. Widok śmierci i cierpienia umacniał zapewne Pol Pota i Kang Kek Iew w przekonaniu o własnej potędze, podniecając a zarazem windując narcyzm do poziomu zarezerwowanego dla skutecznego psychopaty. Pol Pot oraz Kang Kek Iew byli absolutnymi psychopatami, a ich zdjęcia mogłyby zawisnąć w Sevres i służyć za osobliwy wzorzec psychopaty.

Kambodża Czerwoni Khmerzy - Szczegóły i program podróży do Kambodży znajdują się stronie wyprawy. O Kambodży czytaj w naszych artykułach: Kambodża - relacja z podróży

Autor: Łukasz Odzimek