kontakt@pozatrasa.pl
+48 22 350 73 46

Kabul

Kabul – Afgańska metropolia i etniczny misz-masz.

Kabul to stolica Afganistanu, mieszka tu około trzech milionów ludzi, często klasyfikowanych i nazywanych jako „Kabuli”. Jak na Afganistan to etniczny misz-masz i wielka metropolia. To miasto, gdzie bez taksówki trudno odnaleźć szukane miejsce, ponieważ wiele ulic wygląda tak bardzo podobnie. To niekończące się bazary i kramy, na których można kupić wszystko od igły po ukrytą trochę głębiej broń.

Miasto Kabul ma ponad 3000 lat. Wiele imperiów walczyło o jego zdobycie z racji strategicznego położenia wzdłuż szlaków handlowych południowej i centralnej Azji. Pod koniec I wieku n.e. został on stolicą Królestwa Kuszanów – obejmującego obszar Afganistanu, gór Pamiru, Hindukuszu, doliny Indusu i Gangesu. W 1504 r. Kabul zdobyty został przez timurydzkiego księcia Babura. W 1776 r. miasto stało się stolicą Afganistanu.

Kabul

Kabul to największe miasto Afganistanu, jednakże w historii kraju zwykle nie odgrywało decydującej roli. Pomimo, iż było stolicą kraju za rządów Talibów, głównym miastem był znajdujący się na południu Kandahar. Od czasów rewolucji marksistowskiej z 1978 r. poprzez radziecką interwencję, rządy Talibów oraz interwencję amerykańską w XXI wieku miasto było niszczone. Położony na wzgórzach Kabul jest miastem bardzo rozległym, nawet taksówkarze są przynależni do pewnych dystryktów, mało który pokonuje trasę przez cały Kabul.

Kabul

Podczas wizyty w Kabulu udałem się do miejskiego Zoo. Przeczytałem gdzieś, że żyje w nim jedyna świnia w całym muzułmańskim Afganistanie. Bardzo chciałem ją zobaczyć. Świnia okazała się być ogromną maciorą, wielkości pokaźnego osła. Kabulskie ZOO założone zostało w 1967 r. przez Niemców. Było ono wielokrotnie bombardowane i ostrzeliwane. Przez lata wojen jego liczni mieszkańcy padali ofiarą kul a zwierzęta, które przeżyły ostrzał, zdychały z głodu lub zabijane były na mięso przez wygłodniałych żołnierzy. Jeden z mudżahedinów był na tyle zdesperowany, że uśmiercił słonia, używając do tego granatnika.

W 1996 r. Kabul zdobyli Talibowie. Zoo zostało częściowo odbudowane, jednakże okazało się, że jego utrzymywanie jest niezgodne z Koranem. Szybko je zamknięto z powodu kontrowersji religijnych oraz braku funduszy. W 2001 r. Zoo ponownie ucierpiało w wyniku działań wojennych. Wiele zwierząt padło w wyniku ostrzału a inne zjedzono. Przeżył natomiast najsłynniejszy jego lokator i symbol kabulskiego Zoo – jednooki lew. Lew ten podarowany został w 1976 r. przez Zoo w Kolonii i był dumą Kabulu. Lew przez wiele lat był bezpośrednim świadkiem i ofiarą wstrząsów, które przetaczały się przez Afganistan. Niestety w 2002 r. lew zdechł ze starości. W Zoo obejrzeć można około trzystu zwierząt, w tym wspomnianą maciorę, o której pewnie w Afganistanie mówi się, iż jest to jedyne „nieczyste” zwierzę w tym kraju.

Kabul

W Zoo zapoznałem się z jednym ze strażników. Mimo długiej rozmowy, nie wiedząc czemu, nie patrzył mi prosto w oczy. Wyglądało to tak, jakby bał się, że czymś go zarażę, albo zacznę wyzwalać w nim jakieś niewłaściwe uczucia. Była to zabawna sytuacja.

Kiedy opuszczałem Kabul w kierunku Dżalalabad, na postoju taksówek doprowadziłem do małych zamieszek, gdyż każdy posiadacz samochodu chciał zostać moim kierowcą. Miałem jeszcze chwilę czasu, więc udałem się do pobliskiej niewielkiej restauracji, która ze swoimi obdrapanymi ścianami, stłuczonymi żarówkami pod sufitem i drewnianymi ławkami wyglądała niczym więzienna stołówka. Pijąc w niej czaj, dostrzegłem przez okno stado baranów. Byłem zadziwiony, że w centrum stolicy kraju na jego głównej ulicy jest miejsce dla ich wypasu.

Językiem migów i symboli porozmawiałem z siedzącym obok mnie Pasztunem. Poczęstował mnie miejscową „używką doustną” – nikotyną. Poczułem lekkie kręcenie w głowie, bo to niczym papieros lub bardzo mocna kawa, ale w smaku nad wyraz paskudne. Pasztun zapytał mnie o imię oraz religię – co często zdarza się w Afganistanie. Odpowiedziałem mu “christan”, ale ten nie rozumiał mnie, powtarzając kilkakrotnie pod nosem słowo “christan”. Dopiero siedzący obok nas bystry długobrody dziadek włączył się do rozmowy i wytłumaczył Pasztunowi kim jestem. Christano Ronaldo – to ja! Jasna sprawa!

Obejrzyj więcej zdjęć z Kabulu.

Autor: Łukasz Odzimek