kontakt@pozatrasa.pl
+48 22 350 73 46

Somalia i Somalijczycy Mogadiszu W Somalii

Somalia i Somalijczycy w podróży Poza Trasą

Somalia to kraj zapomniany przez Boga. Brzmi to dość paradoksalnie, bo właśnie Bóg i religia wszechobecne są w życiu mieszkańców tego kraju.

Somalia to kraj wyjątkowy – monolit pod względem etnicznym i religijnym. Sto procent społeczeństwa wierna jest ortodoksyjnej tradycji islamu – sunnie. Dla wszelkich odmieńców w kraju tym po prostu nie ma miejsca. Taka zgodność poniekąd powinna budować, ułatwiać życie i eliminować spory, jednak nie w Somali – tu wszystko jest w kontrze. Od lat trwa tu niekończący się spór, który spowodował, iż Somalia zaliczana jest do upadłych państw świata. Władza centralna nie kontroluje terytorium państwa a jej wpływy są znikome. 

Somalia i Somalijczycy Dżubaland Jubaland w Somalii

Somalię nie sposób jednoznacznie zrozumieć. Z jednej strony to planeta nie do ogarnięcia, którą trudno wielopłaszczyznowo porównać z jakimkolwiek innym krajem świata; z drugiej zaś, Somalia jest dość oczywista i przewidywalna. Jak w soczewce zaobserwować można tu wszystkie najbrutalniejsze mechanizmy rządzące światem. To kraj „memento” – przykład do czego doprowadzić może wojna domowa, przemysł zbrojeniowy i nieprzemyślana pomoc humanitarna. 

Od sąsiednich krajów Afryki, rożni ją wiele – język, kultura, jednorodność etniczna, temperament mieszkańców, historia, a także geneza sporu . O ile współczesne konflikty Afryki w znacznym stopniu są spuścizną czasów kolonialnych i rządzących polityków, to w Somali rzecz ma się nieco inaczej. Tutaj problemy zaczynają się we własnym narodzie. Można porównać je ze sporem toczonym w rodzinie, który trwa od lat i nie sposób go zakończyć. Wszak co bardzo ważne, w całej Afryce nie ma bardziej jednorodnego etnicznie kraju niż właśnie Somalia. Somalijczycy to jeden naród, dzielący się na kilka wielkich klanów – Issak, Dir, Darod, Hawija. Te cztery klany dzielą się z kolei na mniejsze grupy krewniacze, których są już setki, a może i tysiące. Odmienność zdań, honor i temperament klanów doprowadziły jednak do sporów i kłótni, a w konsekwencji poprowadziły kraj ku upadkowi. Dziś ciężko jest wyobrazić sobie Europejczykom jak wygląda upadłe państwo, ale aby mieć tego obraz, wystarczy sięgnąć po zdjęcia zrujnowanej Warszawy z końca drugiej wojny światowej. Wnikając głębiej i obrazując to jeszcze dosadniej, przyjmijmy, iż na tym gruzowisku rozpętuje się kolejna wojna o stołek prezydencki między Łodzianami, Ślązakami, Pomorzanami i na przykład partyzantką z trójkąta Konin – Koło – Turek. Wojna wszystkich ze wszystkimi. 

Od ponad dwudziestu lat przemierzam i poznaję Afrykę, która wciąż mnie zaskakuje – na przemian pozytywnie i negatywnie. Niezmiennie zadziwia, uczy i uodparnia, pokazując wszelkie możliwe oblicza świata i ludzkiej psychiki. W Afryce wszystko jest jakby większe i przerysowane – korupcja, wojny, wendetta i wrogość. Choć to zaskakujące, jednocześnie nigdzie indziej nie ma w ludziach tyle ciepła, szacunku i akceptacji. Nigdzie też nie ma takich hiobowych widoków i tak pięknej przyrody. Taka jest właśnie Afryka, kontynent o maksymalnie rozchylonych nożycach, intensywna i emocjonująca, trudna do ogarnięcia umysłem i słowem. 

Somalia i Somalijczycy Mogadiszu Somalia

To kontynent po którym trzeba umieć się poruszać, odpowiednio rozmawiać i czule klepać po plecach urzędników. Niestety niejednokrotnie nie obejdzie się też bez konieczności opanowania i umiejętnego stosowania zasad wszechobecnej tu korupcji.  Afrykańskie życie pełne jest niestabilności i chwilowości. Trudno tu być pewnym realizacji założonego planu, a jeszcze trudniej robić interesy. Poukładanemu Europejczykowi nie sposób wprost zrozumieć twór, jakim jest ten kontynent – miejsce o nikłej szansie na cud dobrobytu, którym cieszy się Europa. Sam nie wiem, gdzie leży przyczyna, ale z pewnością to ciężki klimat, przeludnienie, religia, kolonializm, korupcja i brak edukacji. Dla rasowego podróżnika ta afrykańska złożoność jest niesamowicie interesująca, choć wielu obawia się z nią bliższego kontaktu. Najczęściej spowodowane jest to kwestiami bezpieczeństwa, występującymi tu chorobami zakaźnymi oraz ubogą bazą noclegową. Afrykańska rzeczywistość pełna jest pułapek a Somalia wydaje się być absolutną wisienką na torcie. Na świecie znajduje się kilka krajów, zazwyczaj pomijanych na trasie podróży. Część z racji odległości – wyspy Oceanii, kilka z uwagi na politykę jak Korea Północna i kolejne z uwagi na zagrożenie. Wśród tych ostatnich są Afganistan i właśnie Somalia. To kraje, o supremacji ideologi religii i siły. Jednak o ile Afganistan znajduje się w etnicznym tyglu, zyskując podłoże do sporów etnicznych, to w Somali problemów trzeba szukać należy we władzy i ideologi.

W Afryce znajduje się większość najbardziej zróżnicowanych etnicznie krajów świata. Na pierwszym miejscu uplasowało się Kongo, za nim Uganda oraz Liberia. Na przeciwnym biegunie skali, a więc na czołowych miejscach wśród krajów najbardziej jednorodnych znalazła się właśnie Somalia. Jednak to nie uchroniło kraju od podziałów. Somalia wydaje się być na szczycie tego afrykańskiego bałaganu, nosząc niechlubne miano jednego z najbardziej niebezpiecznych krajów świata. 

Somalia i Somalijczycy podróże Poza Trasa

Somalia powstała z połączenia dwóch posiadłości kolonialnych – brytyjskiego Somaliland ze stolicą w Adenie oraz utworzonego w 1950 roku i administrowanego przez Włochy terytorium powierniczego ONZ – dawnego Somali Włoskiego ze stolicą w Mogadiszu. Decyzja, iż obie posiadłości mają się połączyć zapadła na konferencji poczdamskiej w 1945 roku. Początki obecnego chaosu i spustoszenia kraju, to lata 90-te XX wieku. Był to czas upadku komuny i rządów dyktatora Mohameda Siada Barre’a, 

Jego państwo budowano od lat 60-tych XX wieku w oparciu o „naukowy socjalizm”, czyli kolaż marksizmu, leninizmu, maoizmu, islamu, a nawet myśli Mussoliniego. Barre widział nadzieję na bliski sojuszu z ZSRR, jednak ten okazał się być krótkotrwały. Początkiem końca jego rządów był konflikt o Ogaden z sąsiednią Etiopią w 1976 roku. Moskwa wsparła wówczas Etiopię i to ona odzyskała Ogaden. Po tym incydencie Siad Barre znalazł nowego protektora – Stany Zjednoczone, któremu nie przeszkadzały komunistyczne poglądy prezydenta Somalii. 

Mimo politycznych zawiłości, do końca lat 80-tych Somalia była jednym z najbezpieczniejszych miejsc w Afryce. Nie zawdzięczała tego jednak służbom państwowym lecz wyłącznie umowie między klanami, na mocy której w kraju panował pokój. Od początku lat 90-tych było już niestety tylko gorzej. Rozpoczął się stopniowy rozpad Somalii, a zjednoczona dotąd opozycja rozpoczęła walkę o władzę, która przybrała formę permanentnej wojny domowej, prowadzonej przez ugrupowania klanowe. Jednak już kilka lat temu w kraju pojawiła się nadzieja. Nastąpiła deeskalacja konfliktu i przemocy. Do Mogadiszu wznowiono loty międzynarodowe. Obecnie w kraju głównymi inwestorami stają się Turcy, którzy odbudowali lotnisko i „uporządkowali” Mogadiszu. Na Somalię padają pierwsze od lat promyki nadziei. Rząd centralny ma jednak wciąż słabą legitymację, działając na ograniczonym terytorium. 

Psychika ludzka w Somalii rządzi się własnymi prawami. Impulsywność jest tu wszechobecna, biorąc górę nad racjonalnym sposobem myślenia. Proste czynności wykonuje się tu w chaosie i wielkim zamieszaniu. Średni iloraz inteligencji społeczeństwa somalijskiego wynosi jedynie 69 punktów. Według tabeli wyników IQ to liczba wskazująca na upośledzenie umysłowe w stopniu lekkim. Trzydzieści lat wojny domowej zrobiło swoje. Na szczęście – nie w pełni i nie u wszystkich, jednak to zamroczenie jest niestety widoczne. Większość mieszkańców nie potrafi czytać i pisać. Proste informacje, aby mogły być zrozumiane, przekazywane są najczęściej w formie obrazkowej. Na budynkach, w których znajdują się sklepy umieszczane są murale. Na nich malowane są konkretne oferowane w sprzedaży produkty. Mieszkańcy borykają się też z brakiem dostępu do wody pitnej i wszechobecną biedą. To, czego w Somalii nie brakuje, to zatrważająca niepewność jutra i szansy na szybką zmianę. Jakby było mało, co jakiś czas kraj nawiedzają susze i naloty szarańczy.

Somalia i Somalijczycy podróże Poza Trasa

Trzeba przyznać, że Róg Afryki – rejon gdzie leży Somalia, to „przeklęta” część świata. To obszar ekstremalnie trudny do życia, o klimacie skrajnie suchym. Strefa z brakiem dostępu do wody pitnej i wyjałowionej skalistej ziemi, gdzie codziennością są ekstremalne temperatury. Ciężko żyje się tu i ludziom, i zwierzętom. Największym skarbem dla Somalijczyków są więc wielbłądy, przystosowane do życia w takich skrajnych warunkach. Dzięki wielbłądom Somalijczycy mają szanse przeżycia na pustynnych terenach. Wielbłądzie mięso jest też tutejszym przysmak. Samica wielbłąda kosztuje około 2000 USD, samiec jest nieco tańszy. Aby łatwiej zrozumieć tutejszy świat, warto mieć świadomość, iż każda opowieść o Somalijczykach dotyczy rywalizacji o ziemię, plony, pastwiska, cień czy dostęp do wody pitnej. Na tym ogromnym i skrajnie trudnym do życia obszarze palącego słońca, bez dróg i infrastruktury zapewniającej podstawowe potrzeby, bardzo trudno aby państwo odgrywało znaczącą rolę. Dlatego dziś Somalia opisywana jest przez pryzmat katastrofy humanitarnej, wojny domowej i rozpadu państwa. Państwo zajmuje ostatnie lokaty w rozmaitych zestawieniach społeczno-ekonomicznych, a w wielu nie jest w ogóle klasyfikowane z powodu braku wiarygodnych danych. 

Wielbłądy zwierzęta Somalii Podróże Poza Trasa

W Somalii nie ma zbyt wielu atrakcji turystycznych, nie każdy więc powinien się tu zapuszczać. Tym, którzy już tu dotrą, z pewnością nasuwają się mało optymistyczne refleksje o stanie świata i kierunku w którym zmierzamy. Pomijając fakt, że jest tu drogo i bywa niebezpiecznie, to dla wielu po prostu nic tutaj nie ma. Wszystko zależy od nas samych, naszych oczekiwań i pokładów wyobraźni jakie w sobie nosimy. Dla części zapewne, kraj w stanie ruiny jest znacznie ciekawszy niż afrykańska „poukładana” Ruanda czy Tanzania. Somalia powoli otwiera się na przyjezdnych i ich podróże po kraju; choć trudno nazwać to turystyką – to raczej „dark tourism”. A przyjeżdżając tu należy mieć wiedzę – jak, kiedy i dokąd jechać można. Somalię miałem okazję poznać w marcu 2021 roku. Odwiedziłem poszczególne dzielnice Mogadiszu, rejon Puntland oraz Jubaland. Podróże i turystyka indywidualna po Somalii nie istnieją, odradzam jakiekolwiek próby podróżowania bez uzbrojonej eskorty i obstawy oraz przemieszczanie się samochodami bez odpowiednich zabezpieczeń. Podróżowanie w odległe rejony kraju, odbywać może się tylko i wyłącznie samolotami. Jak na tak problematyczny kraj, siatka połączeń lotniczych jest całkiem dobra. Wiele z nich dociera nawet do miasteczek, które ciężko znaleźć na mapach. Co oczywiste, aby zorganizować taką podróż, bilety kupić należy na miejscu u agenta lotniczego. Nie ma sensu robić tego samemu, bo loty są często odwoływane i opóźnione. 

Kraj przypominający kształtem cyfrę 7 istnieje jedynie na mapie. W praktyce przebieg granic wygląda inaczej niż ten umieszczony na mapach. Kraj podzielony jest na dwa państwa, kilka para-państw, liczne prowincje i niezliczone strefy wpływów. Na północy znajduje się Somaliland – państwo z własną walutą, armią, prezydentem i parlamentem. Tu panuje względna stabilna sytuacja polityczna. To w zasadzie odrębny kraj, warty osobnej podróży. 

Na wschód od Somaliland położony jest stan Puntland, zwany Rogiem Somali w Rogu Afryki. Puntland początkowo dążył do uzyskania własnej państwowości ze stolica w Garowe, jednak od kilku lat secesjonistyczne zakusy ustąpiły miejsca federacji z Somalią Mogadiszu. W Eyl w Puntland znajduje się zabytkowy Fort Daarta Sayyidka, związany z ruchem derwiszów. W okolicy zażyć można morskich kąpieli. Woda jest tu niebywale ciepła jak na ocean – to miły bonus podczas trudów podroży po Somalii. 

Somalia i Somalijczycy Garoowe W Somalii

Na pograniczu somalijsko – etiopskim plemiona górskie proklamowały Federację Hiralandu. Na południu Somalii pogranicze somalijsko-kenijskie to teren stanu Jubaland. Trudna sytuacja Somalii dodatkowo komplikowana jest przez realizowane na terytorium kraju interesy państw sąsiednich. Jednak ich roli w kłopotach Somalii nie powiększał bym, bo to sami Somalijczycy w głównej mierze winni są za doprowadzenie kraju do upadku. 

Tereny stanu Jubaland, leżącego na samym południu Somalii, to najżyźniejsze obszary kraju. To przy okazji, jeszcze kilka lat temu teren ten był w pełni spacyfikowany przez Asz-Szabab. Dziś, jego najwierniejsze miasto Kismayo jest już pod kontrolą rządu Mogadiszu. Jednak wpływy Asz-Szabab nie przeszły do historii, w kraju wciąż istnieją przyczółki tego ośrodka dżihadyzmu w Afryce. Asz-Szabab od lat przyciąga zagranicznych bojowników z całego świata (także z Europy), a to dlatego, że to często jedyny sposób na życie dla tysięcy bezproduktywnych ludzi wojny. Konieczne jest uświadomienie sobie faktu, iż ich pracodawcami są panowie i panie w białych kołnierzykach zarządzający przemysłem zbrojeniowym. To oni są odpowiedzialni w największym stopniu za zło tego świata. 

Większość miejsc w Mogadiszu jest w opłakanym stanie, a poruszanie się po nim jest o wiele bardziej problematyczne niż na przykład po afgańskim Kabulu. Stolicę kraju łatwo określić miastem w ruinach, nasuwają się porównania z Warszawą po powstaniu. Miasto podzielone jest na 16 dystryktów. Aby wydostać się z lotniska (tam znajdują się bezpieczne hotele) do dzielnic południa (tam znajdują się plaże) pokonać należy około czterdziestu punktów kontrolnych, w tym kilka kontroli osobistych. To ponoć jedyne panaceum na skutki destabilizacji i dewastacji miasta, które kontrolowane jest przez pięć uzbrojonych klanów. W rzeczywistości to mafijny biznes, pozostający pod kontrolą prywatnych firm ochroniarskich i milicji. Mogadiszu jest obiektem rywalizacji różnych frakcji klanowych. O wiele miejsc na terenie miasta trwa niekończący się spór – zwłaszcza o rejony, gdzie znajdują się nieliczne w kraju zakłady przemysłu spożywczego (przetwórstwo ryb i produktów mięsnych), włókienniczego i chemicznego. W Mogadiszu zabytków brak, jednak w krajobrazie dostrzec można minarety licznych meczetów z XIII i XIX wieku. Z całą pewnością  największe wrażenie robi latarnia morska, położona w starym porcie w centrum nadbrzeżnej części miasta. Została ona wybudowana około 1903 roku przez Włochów. Nie jest to największa latarnia morska w Somalii (ma 74 metry wysokości), większe to Guardafui (263 metry wysokości) oraz Hafun (107 metrów wysokości). Somalia posiada najdłuższą linię brzegową spośród krajach afrykańskich – 3024 km. Na somalijskim wybrzeżu znajduje się ponad 15 portów morskich, z których najważniejsze to Mogadiszu, Bosaso, Berbera (Somaliland) i Kismayo. Porty Berbera i Bosaso usytuowane są w Zatoce Adeńskiej, a pozostałe (jak Dante, Mogadiszu, Merca i Kismayo) znajdują się przy wybrzeżu Oceanu Indyjskiego. 

Mogadiszu podróże Poza Trasa

Na wodach przybrzeżnych Somalii, jeszcze do niedawna szalała bandera piracka. Wokół tego problemu narosło wiele mitów. Podczas podroży przez Somalię, miałem okazje odwiedzić tereny zamieszkałe przez piratów. Ich centrum były tereny Puntland (Eyl), a także rejon Hobio oraz Hafun. Pierwszymi współczesnymi somalijskimi piratami byli rybacy, którzy musieli bronić swoich łowisk przed obcymi jednostkami. Były to często traulery kradnące somalijskim rybakom najlepsze ryby z terenów należących do Somalii. Później pojawił się nowy problem – bogata Europa zaczęła pozbywać się swoich śmieci w wodach należących do Somalii. W oceanie lądowały beczki, a nawet kontenery pełne radioaktywnych odpadów. Problem rozpoczął się w latach 90-tych XX wieku, kiedy to somalijscy rybacy zaobserwowali statki pod obcymi banderami, porzucające odpady na wodach przybrzeżnych. Somalia – kraj bez rządu, nowoczesnej administracji, policji i wojska – nie miała szans aby się temu przeciwstawić. Według jednego z raportów wysłanie jednej tony odpadów do Afryki kosztuje od 3 do 6 dolarów amerykańskich. Tymczasem za składowanie jej zgodnie z surowymi normami europejskimi trzeba zapłacić sto razy tyle. Nic dziwnego, że europejskie przedsiębiorstwa były skłonne płacić pośrednikom, którzy obiecywali uporać się z odpadami za znacznie mniejszą kwotę. Z czasem radioaktywne odpady porzucone w przybrzeżnych wodach Somalii przyczyniły się do eksplozji chorób skóry a także genetycznych deformacji wśród mieszkańców kraju. Śmiało można powiedzieć, że początki piractwa to nie chęć zysku, a odpowiedź Somalijczyków na wykorzystywanie ich sytuacji i obdzieranie z godności.  

Z biegiem czasu rybacy przeszli do natarcia. Dostrzegli w piractwie biznes, zwiększyli zasięg działania. W latach 2008 – 2014 odnotowano około 550 ataków piratów somalijskich, jednak w ostatnim czasie międzynarodowe operacje morskie drastycznie ograniczyły ich liczbę. Piraci posiadają doskonale zlokalizowane bazy wypadowe. Jedną z nich stanowi archipelag Hanish będący gniazdem piratów w tej części świata. W owe rejony boją się nawet zapuszczać statki straży granicznej Jemenu czy Dżibuti. Tym bardziej, że na wodach o łupy rywalizują grupy piratów z Sudanu, Etiopii, Dżibuti i Somalii. Inną ważną bazą wypadową piratów jest jemeńska wyspa Sokorta. Po kilku latach hossy, wielu piratów zostało pojmanych lub zabitych. Niewielka część byłych piratów, którym udało się porwać jakiś statek, jest dziś biznesmenami. Sumę wymuszeń uzyskaną w 2010 roku ocenia się na 238 miliony dolarów. Pieniądze z okupu trafiały najczęściej w prywatne ręce, ale do klanów z których piraci pochodzili. 

Somalia i Somalijczycy Somalia

Trudno ocenić jaka jest przyszłość i jaką drogą pójdzie Somalia. Od ponad trzydziestu lat kraj pozbawiony jest władzy, jaką znamy z innych państw należących do ONZ. Tu powstała bowiem dziwna struktura rządów prawa, jednak bez udziału państwa. Podobnie jak w Afganistanie, oparta jest ona na kodeksie zachowań i zwyczajów związanych z prawami Islamu. Dla lokalnej konserwatywnej społeczności jest to zbiór norm i zwyczajów. Kodeks może co prawda różnić się w zależności od klanu, ale jego zasady regulujące najważniejsze aspekty życia są podobne. Znaczna część Somalijczyków jest z tego zadowolona, twierdząc że prawo zwyczajowe kłóci się z nowożytnym modelem państwa. 

Somalijczyków nie sposób poznać w zaledwie kilka dni. Jestem jednak pewien, że to naród unikatowy jak na Afrykę. Somalijczycy maja niezwykle skomplikowaną osobowość – nie uważają się za Afrykańczyków, a jakiś odrębny człon bliższy światu arabskiemu. Ze swoimi zwyczajami, skrajnym indywidualizmem, uporem, walecznością, wiernością rodową są niczym tajne stowarzyszenie czy sekta narodów świata. Te osobliwe somalijskie cechy, są tak silne, iż często przybierają one postać wynaturzenia stającego się somalijską wadą i problemem. To właśnie Somalijczycy są tymi, którzy sprawiają najwięcej problemów w ośrodkach dla uchodźców. O ile Afgańczyk, Nepalczyk czy Bengalczyk zaakceptują świat taki jakim jest, to Somalijczyk patrząc z góry na innych, jest przekonany iż wie więcej i lepiej.

Somalia i Somalijczycy Somalia

Czy w Somali w końcu zagości pokój? Mam wątpliwości, ale te obawy rozciągają się na cały świat. Trudno w Somalii popularyzować turystykę, choć dla wielu rodzin byłaby ona szansą powrotu do normalności i stabilności, jakiej kilka kolejnych pokoleń nie zaznało. To kraj pozbawiony możliwości zarobkowania w standardowy gdzie indziej na świecie sposób. Unaoczniający niestety, iż na wojnie i zarządzaniu strachem zarabiać można potężne pieniądze. Konflikt jest bardzo prosto zainicjować i rozpalić,  jednak walka z nim trać może niekończące się dziesięciolecia, a walka z pasożytami czerpiącymi z niego zyski wciąż nie ma końca. 

Szczegóły i program wyprawy do Somalii znajdują się  stronie wyprawyO Somalii czytaj w naszych artykułach Latarnia morska w Mogadiszu i Oglądaj filmy z Somalii 

Autor: Łukasz Odzimek